piątek, 7 marca 2008

Refleksja nad prima Scriptura

Czytałem ostatnio artykuł o programie studiów doktoranckich (w zakresie stopnia "doctor of ministry" - doktora służby, nie mającego odpowiednika w naszym systemie edukacji) dla osób zaangażowanych w służbę kościelną, w Lincoln Christian Seminary. Wymieniony w artykule dr Robert Lowery jest osobą chwaloną, zresztą słusznie i rzeczywiście dość... niezwykłą. Miałem okazję być słuchaczem jego wykładów, kiedy odwiedzał Polskę kilka lat temu i owe niezwykłe wrażenia zachowuję do dzisiaj.
Nie chciałbym poświęcać miejsca osobie samego dr Lowery. Kilka zdań jednak chciałbym poświęcić poruszonej przez niego koncepcji. Otóż w nawiązaniu do znanego hasła Lutra "sola Scriptura", czyli "tylko Pismo", dr Lowery formułuje koncepcję "prima Scriptura" - Pismo przede wszystkim: "Tradycja, rozsądek, doświadczenie i prowadzenie przez Ducha Świętego idą za nim" - twierdzi Lowery. Nie jest to doktryna autorstwa dr Lowery'ego i nie on jeden ją podkreśla. Wywodzi się z tradycji wesleyańskiej, ze słynnego "czteropaku Wesleya", który za źródło refleksji teologicznej uważał: Pismo, tradycję 2 tysięcy lat trwania Kościoła, rozsądek i doświadczenie chrześcijańskiego życia. Było to nie tyle dodawanie do Pisma jakichkolwiek dodatkowych źródeł autorytetu, co raczej ustalenie sposobu interpretowania Biblii. W każdym razie wydaje się, że zarówno Wesley, jak i Lowery nie wykluczają istnienia innych źródeł chrześcijańskiego poznania, poza Pismem, jednocześnie przyznając mu zdecydowany prymat.
Krytycy Lutra od dawna zwracają uwagę na fakt, że doktryny "sola Scriptura" nie sposób znaleźć w samym Piśmie i stwarza ona pewne problemy teologiczne (zob. artykuł autora wywodzącego się z... tradycji reformowanej). Krytyka ta wykorzystywana bywa jako usprawiedliwienie dla uznawania obok Pisma innego autorytatywnego źródła nauczania Kościoła. W przypadku kościołów wywodzących się z tradycji katolickiej i prawosławnej będzie to Tradycja Kościoła. Dla społeczności charyzmatycznych będzie nim "prowadzenie Ducha Świętego" (choć trzeba zaznaczyć, że charyzmatycy deklarują jedyny autorytet Pisma, zaś prowadzenie jest elementem uzupełniającym, a więc mielibyśmy tu zasadę "prima Scriptura"; niestety praktyka
niektórych skrajnych odłamów tego ruchu zdecydowanie tym deklaracjom przeczy - "prowadzeniu" przypisuje się rolę dominującą). Zapewne trudno dowieść zasady "sola Scriptura" rozumianej literalnie, na podstawie samego Pisma, jednak zasadę "prima Scriptura" znajdziemy w nim bez trudu. Choćby w omawianym na tym blogu "Kazaniu na Górze" z Ewangelii Mateusza, które jest właściwie rodzajem komentarza do Tory.
Rozważmy więc twierdzenie Lowery'ego (pamiętając, że jest to nieco przekształcony wesleyański czteropak):
Czy Tradycja może stać obok Pisma? Zdecydowanie nie! Jezus odwoływał się w Kazaniu na Górze do poszczególnych zasad Tory (Mt 5,17 i nn) oraz nauczania Tradycji. I jeśli Tradycja ta (judaistyczna) stała w sprzeczności z Pismem (jak zasada "Będziesz miłował bliźniego swego, a będziesz miał w nienawiści nieprzyjaciela swego", czy zasada Korban z Mk 7,11) odrzucał ją zdecydowanie. Tradycja sama w sobie nie jest niczym złym (wbrew twierdzeniom niektórych konserwatywnych grup protestantów, którzy sami zresztą mają swoje "święte" tradycje) o ile nie stoi w sprzeczności z Pismem. Jeśli zaś stoi, należy ją odrzucić.
Czy rozsądek i doświadczenie mogą być naszymi doradcami na poziomie podobnym do prowadzenia Pisma? Nie! Gdyby tak było, nikt nie stał by w Objawieniu Jana przed tronem Bożym wołając "Kiedyż, Panie święty i prawdziwy, rozpoczniesz sąd i pomścisz krew naszą na mieszkańcach ziemi?" (Obj 6,10). W końcu, któż rozsądny nie wolałby zapalić kadzidła na ołtarzu Cezara i zachować życie, niż ginąć na arenie? Wszelki dobry rozsądek pochodzi od Boga, podobnie jak i dobre doświadczenia. Ani jedne, ani drugie nie mogą nas jednak skłaniać do nieposłuszeństwa.
W końcu czy "prowadzenie Ducha Świętego" może stać ponad przesłaniem Pisma? Zadać należy sobie pytanie, kto natchnął pisarzy biblijnych do napisania Pisma? Oczywiście, że Duch Święty. I czy teraz ten sam Bóg, Duch Święty przeczyłby samemu sobie skłaniając nas do robienia rzeczy niezgodnych z przesłaniem Pisma? Jeśli więc wydaje nam się, że Duch Święty skłania nas do czegoś, sprawdźmy, czy zgadza się to z przesłaniem Biblii, w tym Duchu napisanej. Jeśli nie, to raczej podejrzewajmy o "prowadzenie" naszego ludzkiego ducha...
Być może powyższe wynurzenia nie specjalnie Cię, drogi Czytelniku, poruszają. Nie chcę w niniejszym blogu poruszać problemów teologii systematycznej czy dogmatyki. Pomimo to, warto czasami zastanowić się nad pozycją Biblii w naszym życiu.

3 komentarze:

Unknown pisze...

Niestety mój angielski jest za słaby, żeby przeczytać artykuł ze zrozumieniem :(
Od pewnego samego mnie dręczy myśl czy rzeczywiście "sola scriptura" rozumiana jako "jedynie Pismo" jest zasadna zarówno w teologicznym jak i praktycznym aspekcie. Czy może jednak rzeczywiście zasada "sola scriptura" powinna nieść raczej ideę nadrzędności autorytetu Pisma nad innymi rzeczami. Ewangelicy jak i reformowani nie mają z tym raczej kłopotów, bo choć wyznają zasadę to wszak mają księgi wyznaniowe. Księgi, które nie stoją na równej pozycji z objawionym Słowem. Tak wiec nie musielibyśmy bać się np. katechizmów :)
Chętnie zapoznałbym się z tłumaczeniem tekstu (może poproszę siostrę o przetłumaczenie). Zawsze to ciekawy głos do przemyśleń.

Sacra Scriptura blog pisze...

Artykuł jest raczej na inny temat. Lowery tylko niejako mimochodem rzuca taką myśl. Moim skromnym zdaniem bardzo słuszną. Ciekawy jest za to artykuł polemizujący z sola scripura. Zresztą większość protestantów wcale nie wyznaje takiej bardzo restrykcyjnej interpretacji sola scriptura. To raczej domena niektórych mocno fundamentalistycznych grup, z rodzaju tych, którzy nawet telewizory wyrzucają. W większości przypadków sola rozumiana jest raczej jako nadrzędność. Choć rzeczywiście prawdziwy protestant nie uznaje innego źródła objawienia. Ale zgodnie z teologią zielonoświątkową, to raczej chyba w grę nie wchodzi?
Ja sam jeśli chodzi o wiedzę o Bogu, to ograniczyłbym ją do tego co mówi Pismo. Zobowiązuje mnie do tego niejako tradycja eklezjalna. W końcu zasada Chrystusowych brzmi: gdzie Pismo mówi, my też mówimy, a gdzie milczy, my także zachowujemy milczenie. Z drugiej strony, gdyby tę zasadę rzeczywiście wcielić w życie takie doktryny jak Trójca trzeba by było zrewidować. Pismo bowiem wprost o niej nie mówi, a doktryna jest raczej konsekwencją wypowiedzi Biblii, lub próbą opisania tego co zapisano w Biblii za pomocą terminologii wziętej żywcem z filozofii greckiej. W tym momencie zaczynam się ocierać o herezję, więc na wszelkie wypadek podkreślę, że doktrynę Trójcy wyznaję. Więc może jednak "prima Scriptura"...

Unknown pisze...

hehhe, to ja postaram się za dużo nie powiedzieć, bo wyjdzie, że ze mnie taki zielonoświątkowiec, jak.... (tu można sobie wstawić).
1. Źródłem objawienia jest tylko Pismo.
2. Bóg ciągle mówi do Kościoła (proroctwa, etc).
3. Dzisiejsze "objawienia się" Boga muszą być weryfikowane w oparciu o Słowo Boże.
4. Bóg nie zmienia swego objawienia zapisanego w Słowie.
Mam nadzieję, że powyższe punkty to ciągle zielonoświątkowa ortodoksja :D
To czego się obawiam to, to iż większosć bezrefleksyjnie powtarza "sola scriptura" będąc do niej przywiązana w rzeczywistości jednak żyjąc "prima scriptura".

Pytanie czy trzeba opowiadać się za którymś stawiając je na przeciwległej szali czy raczej (i do tego na razie sie skłaniam) wystarczy, że zaczniemy "sola scriptura" rozumieć w "nowy" sposób.
Reformacyjne sola powstało w opozycji do "Pismo i Tradycja". Umiejscawiając ją w kontekście historycznym można powiedzieć, że stanowiło punkt powrotu do Pisma. Spełniwszy swą rolę może spokojnie funkcjonować rozumiana jako nadrzędność objawienia Pisma nad; tradycją, proroctwami, księgami wyznaniowymi, etc.