czwartek, 27 marca 2008

Shema po grecku


W trakcie badań archeologicznych prowadzonych w Halbturn w Austrii, na rzymskim cmentarzysku z 2 - 3 wieku, w jednym z grobów odkryto niewielką złotą blaszkę - amulet, dł. 2,2 cm, z wyrytym greckimi literami tekstem:
ΣΥΜΑ ΙΣΤΡΑΗΛ ΑΔΩNΕ ΕΛΩΗ ΑΔΩN Α
Jest to tzw. Shema, fragment z Księgi Powtórzonego Prawa 6,4: Słuchaj Izraelu! Pan jest Bogiem naszym, Pan jedynie! [lub "jest jeden"].
Interesującą rzeczą jest, iż tekst podano w języku hebrajskim, za pomocą liter greckich. Zasadniczo ten tekst w języku hebrajskim brzmi:
Sh'ma Yisroel Adonai Elohenu Adonai Echad - Oczywiście hebrajskie Adonai (Pan), zastępuje tutaj pierwotnie występujące YHWH (Jahwe), którego to imienia Bożego, Żydzi już w tym czasie starali się nie wypowiadać. Hebrajskie słowo "echad", zastąpiono grecką literą A, która w tym miejscu oznacza po prostu liczbę 1.

Skąd ten amulet w Austrii? W tym okresie była to część rzymskiej prowincji Panonii. Prawdopodobnie zamieszkiwała ją jakaś niewielka społeczność żydowska (diaspora).
Źródło: http://public.univie.ac.at/index.php?id=6088&no_cache=1&L=2
Nawiasem mówiąc może warto by było kiedyś zaprezentować analizę 6 rozdziału Księgi Powtórzonego Prawa. Bardzo ciekawy tekst...

wtorek, 25 marca 2008

Agnus Dei

Kto śpiewa modli się dwa razy (św. Augustyn)

I widziałem pośrodku między tronem a czterema postaciami i pośród starców stojącego Baranka jakby zabitego, który miał siedem rogów i siedmioro oczu; a to jest siedem duchów Bożych zesłanych na całą ziemię.
I przystąpił, i wziął księgę z prawej ręki tego, który siedział na tronie,a gdy ją wziął, upadły przed Barankiem cztery postacie i dwudziestu czterech starców, a każdy z nich miał harfę i złotą czaszę pełną wonności; są to modlitwy świętych.
I zaśpiewali nową pieśń tej treści:
Godzien jesteś wziąć księgę i zdjąć jej pieczęcie, ponieważ zostałeś zabity i odkupiłeś dla Boga krwią swoją ludzi
z każdego plemienia
i języka,
i ludu,
i narodu,
i uczyniłeś z nich dla Boga naszego ród królewski i kapłanów, i będą królować na ziemi.
A gdy spojrzałem, usłyszałem głos wielu aniołów wokoło tronu i postaci, i starców, a liczba ich wynosiła krocie tysięcy i tysiące tysięcy;i mówili głosem donośnym:
Godzien jest ten Baranek zabity wziąć
moc
i bogactwo,
i mądrość,
i siłę,
i cześć,
i chwałę,
i błogosławieństwo.
I słyszałem, jak wszelkie stworzenie,
które jest w niebie
i na ziemi,
i pod ziemią,
i w morzu,
i wszystko, co w nich jest, mówiło: Temu, który siedzi na tronie, i Barankowi,
błogosławieństwo
i cześć,
i chwała,
i moc
na wieki wieków.
A cztery postacie mówiły: Amen. Starcy zaś upadli i oddali pokłon.
(Obj. 5,6-14)
Wygląda na to, że wszystkie te istoty zaludniające niebo i stojące przed Bożym tronem dobrze znają to zdanie Augustyna - kto śpiewa modli się dwa razy. Apokalipsa nie jest wcale zatrważającą księgą o przyszłości świata, o katastrofach i "apokaliptycznych" wydarzeniach. To podręcznik uwielbienia, śpiewu i modlitwy. W Biblii więcej modlitw jest chyba jedynie w Księdze Psalmów.
Przytoczony fragment Objawienia jest jednym z tych fascynujących obrazów nabożeństwa, jakie w niebie odbywa się przed tronem Boga. Warto zauważyć, że jest to też wspaniały fragment pokazujący jak skomplikowaną symboliką posłużył się Jan tworząc Księgę Apokalipsy. Spróbujmy zacząć od początku - czyli od kontekstu literackiego naszego fragmentu.

  • Jan doskonale znał Stary Testament. Całe Objawienie (a więc także nasz fragment) utkał z cytatów i nawiązań z Biblii Hebrajskiej. Szczególnie ważna jest tutaj znajomość opisów teofanii Bożej z Księgi Ezechiela 1 i Izajasza 6. Warto wziąć pod uwagę objawienie Boga w chwale w Księdze Wyjścia 19,16 i nn.
  • fragment jest częścią większej konstrukcji literackiej obejmującej dwa rozdziały (4 i 5), w paralelny sposób pokazującej "Tego, który siedzi na tronie" - czyli Boga, oraz "Baranka" - czyli Chrystusa. Zobaczmy:
A. "Potem zobaczyłem..." - opis "Siedzącego na Tronie" (4, 1-8a). Opis uwzględnia wygląd (4,3), opis 24 Starszych (4,4) i Czterech Istot Żyjących (4,6-7)
B. Pieśń czterech Istot: "Święty, święty, święty" (4,8b)
C. Chwała oddawana przez cztery Istoty i 24 Starszych (4,9-10)
D. Pieśń czterech Istot i 24 Starszych (4,11)
A'. "Potem zobaczyłem" - opis Baranka (5,6-8) Opis uwzględnia wygląd (5,6), wymienia cztery Istoty (5,8a) i 24 Starszych (5,8b)
B'. Pieśń 24 Starszych (5,9-10)
C'. Pieśń "licznych aniołów", Istot i Starszych (5,11-12)
D'. Pieśń "wszelkiego stworzenia" (5,13-14)
  • Widać dość wyraźnie zamysł Jana by poprzez podobieństwo obu opisów pokazać prawdę o naturze Chrystusa. Dodatkowym interesującym śladem tej teologicznej myśli są opisy dotyczące tronu.
W4,2 czytamy o "Siedzącym na Tronie" - w którym dostrzegamy Boga.
W 4,4 czytamy o 24 tronach Starszych, rozmieszczonych "wokół tronu" (kuklothen tou thronou)
W 4,6 czytamy o czymś co wprawia nas w lekką konfuzję: "Pośrodku tronu (en mesōi tou thronou) natomiast i wokół tronu (kuklōi tou thronou) były cztery Istoty" - czyli gdzie były? Na tronie wraz z Bogiem, czy wokół tronu, czy też może wydawało się, że są pośrodku tronu dla osoby patrzącej z przodu, jak to tłumaczą niektórzy komentatorzy? Można by powiedzieć, że wszędzie ich pełno... W paralelnym opisie z Księgi Ezechiela 1,12 do którego bez wątpienia nawiązał Jan, podobne Istoty poruszają się.
W 5,6 czytamy o tym, że Baranek jest "pośrodku [pomiędzy?]
(en mesō) tronu [tronem], a czterema istotami żyjącymi i pomiędzy (en mesō) Starszymi". Żeby sprawę skomplikować w Obj 7,7 Baranek znów jest "pośrodku (ana meson) tronu". Sądzę, że gdybyśmy chcieli sporządzić topografię janowego opisu zawiodłoby nas to na manowce.
  • Pomiędzy opisami z 4 i 5 rozdziału Apokalipsy są też różnice. Pierwszy opis zorganizowany jest wokół liczby 3. Widać to na przykładzie przytoczonych tam pieśni:
"Święty, Święty, Święty
Pan, Bóg, Wszechmogący
Ten, który był, i który jest, i który przychodzi" (4,8b)
Trzy określenia Boga, w każdej z trzech linii pieśni.
"A kiedy Istoty oddadzą chwałę, cześć, i dziękczynienie Siedzącemu na tronie... (4,9) - trzy czynności.
"Jesteś godny nasz Panie i Boże wziąć chwałę i cześć, i moc" (4,11) - trzy określenia.
Opis z rozdziału 5 zorganizowany jest wokół dwóch liczb: 4 i 7. Liczba cztery zwykle w Biblii i u Jana oznacza świat, stworzenie, narody (w sensie ludy pogańskie, nie - Żydzi). Liczba 7 jest określeniem pełni (nie zawsze doskonałości!). Zobaczmy:
"nabyłeś dla Boga ludzi z każdego pokolenia, języka, ludu i narodu" - (5,9) śpiewają 24 Starsi, a więc Osoby należące do porządku "ziemskiego", zapewne przedstawiciele Izraela (12 pokoleń) i Kościoła (12 apostołów).
"Baranek zabity jest godny otrzymać moc i bogactwo, i mądrość, i potęgę, i cześć, i chwałę, i błogosławieństwo" (5,12) - śpiewają niebiańskie Istoty, aniołowie wraz ze Starszymi.
"Temu, który siedzi na tronie, i Barankowi błogosławieństwo, i cześć, i chwała, i moc na wieki wieków" - (5,13) śpiewa "wszelkie stworzenie", co ciekawe, to stworzenie "jest w niebie, i na ziemi, i pod ziemią, i na morzu".
Wydaje się, że Jan podkreśla autorów pieśni i same modlitwy tymi samymi liczbami, odpowiednimi dla ich pozycji: ziemskiej - 4, niebiańskiej - 7.
Sprawę komplikuje nieco fakt, że Istoty są cztery... Po raz kolejny Jan umyka prostemu szufladkowaniu i analizowaniu. W końcu cały ten opis to poezja, która ma dotykać naszych serc, a nie być tylko intelektualnym ćwiczeniem. Jan chce obrazem Bożej chwały i Bożego majestatu skłonić nas do uwielbienia Boga. Dlatego znacznie lepszym rozwiązaniem, niż żmudne wyliczenia, literackie analizy, szukanie chiazmów, paralelizmów i zastanawianie się nad topografią nieba, będzie dołączenie do chóru i śpiewanie: "Agnus Dei"!

sobota, 22 marca 2008

In Christ Alone...

Z okazji Świąt Zmartwychwstania Pana Jezusa wszystkim moim czytelnikom i oglądaczom życzę wszystkiego najlepszego - a najlepsza jest oczywiście miłość Boża. Już ją macie - życzę wam tylko byście zawsze mieli tego świadomość.
W prezencie świątecznym pieśń:


Kiedyś, już dawno temu, porwałem się z motyką na słońce i "przetłumaczyłem" tekst. Tłumaczenie jest dość dowolne, pozwalające śpiewać po polsku. Poeta ze mnie żaden, ale w mojej społeczności udało się tę pieśń wprowadzić:

W Chrystusie mym nadzieję mam
On jest mym światłem, pieśnią mą
Fundament mój i skała ma
On mnie prowadzi poprzez znój.
Jak wielka miłość i pokój Jego
Gdy lęk wycisza i daje pewność
Jest dla mnie wszystkim, pociesza mnie
W Jego miłości pragnę żyć

W Chrystusie tylko, co ciało wziął
W małym dzieciątku święty Pan
Miłości Bożej, prawości dar
Choć Go odrzucił cały świat.
Na krzyżu tym, gdy Jezus zmarł
Bóg wyrok swój wycofać mógł
Mój każdy grzech na Niego spadł
W śmierci Chrystusa żyję dziś

Tam Jego ciało złożono w grób
Tam światłość świata ogarnął mrok.
Wnet się ukazał w cudownym dniu
Z ciemnego grobu powstał znów.
I kiedy w Nim, w zwycięstwie trwam
Grzech stracił moc, by władać mną
Bo jestem Jego, a On jest mój
On nabył mnie swą świętą krwią.

W życiu bez winy, bez strachu w śmierci
To jest Chrystusa we mnie moc.
W każdym dniu moim, aż po ostatni
Jezus określa przyszłość mą.
I ludzka złość i moce zła
Nie mogą już rozłączyć nas
Aż wróci tu, lub wezwie mnie
W mocy Chrystusa chodzić chcę.

czwartek, 20 marca 2008

Z okazji Wielkiego Piątku - rozważanie nad 1Kor 11,23-29

To najpopularniejszy fragment biblijny wykorzystywany podczas nabożeństw wielkopiątkowych i w ogóle wszelkich nabożeństw komunijnych w kościołach ewangelicznych. Na pewno już jutro wielu czytelników tego bloga go usłyszy, niektórzy może przeczytają, nieliczni skomentują. Nie będę szczegółowo go tutaj omawiał, chciałbym jednak przedstawić kilka, mniej lub bardziej luźnych uwag i spostrzeżeń dotyczących tego tekstu.

  1. Warto zdawać sobie sprawę, że tekst ten nigdy nie powstałby, gdyby chrześcijanie rozumieli o co chodzi w Wieczerzy Pańskiej. Można by wręcz rzec - nie powstałby, gdyby chrześcijanie byli rzeczywiście naśladowcami Jezusa. Paweł napisał go do Koryntian, w odpowiedzi na problemy, jakie pojawiły się u nich podczas świętowania Wieczerzy Pańskiej. Koryntianie, zgodnie z praktyką wczesnego Kościoła, obchodzili Wieczerzę, jako wspólny posiłek, podczas którego spożywano chleb i wino, na pamiątkę śmierci Jezusa. Wiemy, że takie wspólne posiłki nazywano później agapą. Niestety dla Koryntian posiłek ten, miast być okazją do głoszenia miłości i wspólnoty, stał się przyczyną podziałów i skandalicznych zachowań: "każdy bowiem zabiera się niezwłocznie do spożycia własnej wieczerzy i skutek jest taki, że jeden jest głośny, a drugi pijany. Czy nie macie domów, aby jeść i pić? Albo czy Kościołem Bożym gardzicie i poniewieracie tymi, którzy nic nie mają?"(1Kor 11,21-22). Wygląda na to, że bogatsi członkowie Kościoła jedli, a nawet upijali się, biedniejsi, nic nie mając mogli się temu jedynie przyglądać. Paweł musiał zachęcać: "gdy schodzicie się, aby jeść, czekajcie jedni na drugich" (1Kor 11,33). Przerażające jest to, że ten, jeden z najbardziej znanych fragmentów Nowego Testamentu, ma swoje źródło w nieposłuszeństwie chrześcijan...
  2. "Przeto ktokolwiek by jadł chleb i pił z kielicha Pańskiego niegodnie, winien będzie ciała i krwi Pańskiej" (11,27). Niegodnie, czyli jak? Nie chodzi tutaj o podchodzenie do Wieczerzy, jako człowiek niegodny współuczestnictwa w tym wspominaniu i zwiastowaniu śmierci Pańskiej. W końcu któż jest godny? Nikt, bo wszyscy zgrzeszyli i zostali z łaski zbawieni. Niegodnie, czyli w sposób niegodny. Dla Koryntian był to sposób związany z podziałami na biednych o bogatych, z pijaństwem, obżarstwem, z nonszalancją. Możemy zapytać, co w naszym kontekście będzie oznaczał "niegodny". W praktyce większości chrześcijańskich kościołów na pijaństwo i obżarstwo nie ma zbyt wiele miejsca. Wieczerze przestała być wspólnotowym posiłkiem, zyskując bardziej symboliczną formę. Ale podziały mogą istnieć nadal. Paweł zwraca na nie uwagę raz jeszcze pisząc: "kto je i pije niegodnie, nie rozróżniając ciała Pańskiego, sąd własny je i pije" (11,29). "Ciało" to pewna celowa gra słów - oznacza zarówno ciało Mesjasza, które zawisło na krzyżu, reprezentujący je chleb komunijny i jednocześnie ciało, jakim jest Kościół (por. 1Kor 10,16-17). Koryntianie nie potrafili zrozumieć tego faktu, że są jednym ciałem. Można zadać sobie pytanie na ile my, podchodzący do Wieczerzy na początku XXI wieku, zdajemy sobie sprawę z tego, że stanowimy jako Kościół jedno ciało? Czy też uczestniczymy w tym stole Pańskim, kultywując podziały, nasze żale do innych wierzących, niechęć, zawiść? "Niechże więc człowiek samego siebie doświadcza i tak niech je z chleba tego i z kielicha tego pije" (1Kor 11,28).
  3. W końcu też warto pamiętać, że Wieczerza Pańska to zwiastowanie śmierci Pana, aż do czasu, gdy On powróci (1Kor 11,26). Śmierci za każdego z nas. Daru łaski od Świętego Boga. Philip Yancey pisał o swoich doświadczeniach, kiedy jako kaznodzieja pomagał w kościele w sprawowaniu pamiątki Wieczerzy Pańskiej:
Ci którzy przystępowali do pamiątki, wychodzili do przodu, stawali w ciszy w półkolu i czekali, aż podamy im chleb i wino. "Oto ciało Chrystusa, za ciebie wydane" - mówiłem podając chleb. "Oto krew Chrystusa, za ciebie przelana" - oświadczał pastor, postępując za mną i podając każdemu kielich.
Ponieważ moja żona była zaangażowana w działalność zboru, a ja nauczałem tam przez wiele lat, znałem losy wielu spośród stojących przede mną ludzi. Wiedziałem na przykład, że Mabel, starsza zgarbiona kobieta o włosach żółtych niczym słoma, która przychodziła na spotkania emerytów, była kiedyś prostytutką. Moja żona spotykała się z nią przez siedem lat, zanim Mabel wyznała swój mroczny sekret skrywany głęboko w sercu. Pięćdziesiąt lat temu popełniła czyn, którego nie może sobie wybaczyć sprzedała swoje jedyne dziecko (...). Teraz stała przede mną, aby przyjąć Wieczerzę Pańską. Na policzkach czerwone krążki różu, jak u świętego Mikołaja; wyciąga drżące ręce po symbole Bożego daru łaski. "Oto ciało Chrystusa, wydane za Ciebie, Mabel".
Obok niej zobaczyłem parę małżeńską - Gusa i Mildred. To był jedyny ślub emerytów, jaki się u nas odbył. Ponieważ zawarli związek małżeński, stracili 150 dolarów miesięcznie z ubezpieczenia społecznego. Mogli po prostu mieszkać ze sobą, ale Gus nalegał na ślub. Stwierdził, że Mildred jest światłem jego życia i że może klepać biedę, byle tylko Mildred była u jego boku. "Krew Chrystusa przelana za ciebie, Gus i za ciebie Mildred".
Następnie Adolphus - Murzyn z rodzaju "nieobliczalnych" (...). Adolphus odstraszał ludzi z zewnątrz. Pamiętam, że kiedyś prowadziłem studium biblijne (...), Adolphus podniósł rękę i stwierdził: Gdybym miał teraz przy sobie M-16, rozwaliłbym wszystkich białasów na tej sali". Jeden ze starszych naszego zboru, lekarz, wziął go później na stronę i rozmawiał z nim, nalegając, aby brał swoje pigułki. Tolerowaliśmy Adolphusa; wiedzieliśmy bowiem, że przychodzi tu nie dlatego, że jest wściekły, tylko, że jest głodny i spragniony - łaski (...). "Ciało Chrystusa wydane za ciebie, Adolphusie".
Następni - Christina i Reinier. Uśmiechnąłem się do nich. (...) Przyjechali z Niemiec. Pracują na Uniwersytecie w Chicago. Oboje mają doktoraty. Pochodzą z pewnego zboru pietystycznego w południowych Niemczech. Lubią podkreślać, jak ogromny wpływ na świat wywarli Bracia Morawscy, których idee do dziś inspirują wiele społeczności, również ich macierzysty zbór w Niemczech. (...) Ich syn wyjechał właśnie na misję do Indii. Przez pierwszy rok mieszkać będzie w slumsach, w najgorszej dzielnicy Kalkuty. Christina i Reiner mieli zawsze szacunek dla ludzkich decyzji, gdy chodziło o podjęcie osobistych wyrzeczeń - ale teraz, kiedy rzecz dotyczy ich własnego syna, trochę inaczej zaczyna wszystko wyglądać. To normalne, że martwią się o jego bezpieczeństwo i zdrowie. Christina trzymała twarz w dłoniach, spod których kapały łzy. "Krew Chrystusa przelana za ciebie, Christino i za ciebie, Reiner".
Dalej Sarah, w turbanie okrywającym czaszkę pokrytą bliznami - lekarze usunęli jej guz mózgu. I Michael, który jąkał się strasznie, że gdy ktoś zwracał się do niego, to Michael aż się kulił. I Maria, otyła Włoszka o nieokiełznanym, ognistym temperamencie. Właśnie wyszła za mąż. Po raz czwarty. "Tym razem to na prawdę miłość, mówię wam" - zapewniała wszystkich ze śpiewnym włoskim akcentem.
"Ciało Chrystusa... krew Chrystusa"... Cóż innego mogliśmy ofiarować ludziom niż łaskę, i to "wiadrami"? Cóż lepszego niż łaskę może zaproponować Kościół, stojąc wobec ludzkich losów - rozbitych rodzin, tych wszystkich, którzy ledwo mogą dojść ze sobą do ładu?
(Philip Yancey, Zaskoczeni łaską, Credo 2002)

piątek, 7 marca 2008

Lewis Dawkinsowi?

Ostatnio przeglądając "Chrześcijaństwo po prostu", autorstwa C.S.Lewisa natknąłem się na taki cytat, który zadedykować można Dawkinsowi:
"...Tacy ludzie najpierw przedstawiają jakąś wersję chrześcijaństwa nadającą się najwyżej dla sześciolatków, po czym obierają ją sobie za przedmiot ataku"
Lewis zmarł w 1963 r., kiedy Dawkins miał 22 lata i dopiero studiował...

Refleksja nad prima Scriptura

Czytałem ostatnio artykuł o programie studiów doktoranckich (w zakresie stopnia "doctor of ministry" - doktora służby, nie mającego odpowiednika w naszym systemie edukacji) dla osób zaangażowanych w służbę kościelną, w Lincoln Christian Seminary. Wymieniony w artykule dr Robert Lowery jest osobą chwaloną, zresztą słusznie i rzeczywiście dość... niezwykłą. Miałem okazję być słuchaczem jego wykładów, kiedy odwiedzał Polskę kilka lat temu i owe niezwykłe wrażenia zachowuję do dzisiaj.
Nie chciałbym poświęcać miejsca osobie samego dr Lowery. Kilka zdań jednak chciałbym poświęcić poruszonej przez niego koncepcji. Otóż w nawiązaniu do znanego hasła Lutra "sola Scriptura", czyli "tylko Pismo", dr Lowery formułuje koncepcję "prima Scriptura" - Pismo przede wszystkim: "Tradycja, rozsądek, doświadczenie i prowadzenie przez Ducha Świętego idą za nim" - twierdzi Lowery. Nie jest to doktryna autorstwa dr Lowery'ego i nie on jeden ją podkreśla. Wywodzi się z tradycji wesleyańskiej, ze słynnego "czteropaku Wesleya", który za źródło refleksji teologicznej uważał: Pismo, tradycję 2 tysięcy lat trwania Kościoła, rozsądek i doświadczenie chrześcijańskiego życia. Było to nie tyle dodawanie do Pisma jakichkolwiek dodatkowych źródeł autorytetu, co raczej ustalenie sposobu interpretowania Biblii. W każdym razie wydaje się, że zarówno Wesley, jak i Lowery nie wykluczają istnienia innych źródeł chrześcijańskiego poznania, poza Pismem, jednocześnie przyznając mu zdecydowany prymat.
Krytycy Lutra od dawna zwracają uwagę na fakt, że doktryny "sola Scriptura" nie sposób znaleźć w samym Piśmie i stwarza ona pewne problemy teologiczne (zob. artykuł autora wywodzącego się z... tradycji reformowanej). Krytyka ta wykorzystywana bywa jako usprawiedliwienie dla uznawania obok Pisma innego autorytatywnego źródła nauczania Kościoła. W przypadku kościołów wywodzących się z tradycji katolickiej i prawosławnej będzie to Tradycja Kościoła. Dla społeczności charyzmatycznych będzie nim "prowadzenie Ducha Świętego" (choć trzeba zaznaczyć, że charyzmatycy deklarują jedyny autorytet Pisma, zaś prowadzenie jest elementem uzupełniającym, a więc mielibyśmy tu zasadę "prima Scriptura"; niestety praktyka
niektórych skrajnych odłamów tego ruchu zdecydowanie tym deklaracjom przeczy - "prowadzeniu" przypisuje się rolę dominującą). Zapewne trudno dowieść zasady "sola Scriptura" rozumianej literalnie, na podstawie samego Pisma, jednak zasadę "prima Scriptura" znajdziemy w nim bez trudu. Choćby w omawianym na tym blogu "Kazaniu na Górze" z Ewangelii Mateusza, które jest właściwie rodzajem komentarza do Tory.
Rozważmy więc twierdzenie Lowery'ego (pamiętając, że jest to nieco przekształcony wesleyański czteropak):
Czy Tradycja może stać obok Pisma? Zdecydowanie nie! Jezus odwoływał się w Kazaniu na Górze do poszczególnych zasad Tory (Mt 5,17 i nn) oraz nauczania Tradycji. I jeśli Tradycja ta (judaistyczna) stała w sprzeczności z Pismem (jak zasada "Będziesz miłował bliźniego swego, a będziesz miał w nienawiści nieprzyjaciela swego", czy zasada Korban z Mk 7,11) odrzucał ją zdecydowanie. Tradycja sama w sobie nie jest niczym złym (wbrew twierdzeniom niektórych konserwatywnych grup protestantów, którzy sami zresztą mają swoje "święte" tradycje) o ile nie stoi w sprzeczności z Pismem. Jeśli zaś stoi, należy ją odrzucić.
Czy rozsądek i doświadczenie mogą być naszymi doradcami na poziomie podobnym do prowadzenia Pisma? Nie! Gdyby tak było, nikt nie stał by w Objawieniu Jana przed tronem Bożym wołając "Kiedyż, Panie święty i prawdziwy, rozpoczniesz sąd i pomścisz krew naszą na mieszkańcach ziemi?" (Obj 6,10). W końcu, któż rozsądny nie wolałby zapalić kadzidła na ołtarzu Cezara i zachować życie, niż ginąć na arenie? Wszelki dobry rozsądek pochodzi od Boga, podobnie jak i dobre doświadczenia. Ani jedne, ani drugie nie mogą nas jednak skłaniać do nieposłuszeństwa.
W końcu czy "prowadzenie Ducha Świętego" może stać ponad przesłaniem Pisma? Zadać należy sobie pytanie, kto natchnął pisarzy biblijnych do napisania Pisma? Oczywiście, że Duch Święty. I czy teraz ten sam Bóg, Duch Święty przeczyłby samemu sobie skłaniając nas do robienia rzeczy niezgodnych z przesłaniem Pisma? Jeśli więc wydaje nam się, że Duch Święty skłania nas do czegoś, sprawdźmy, czy zgadza się to z przesłaniem Biblii, w tym Duchu napisanej. Jeśli nie, to raczej podejrzewajmy o "prowadzenie" naszego ludzkiego ducha...
Być może powyższe wynurzenia nie specjalnie Cię, drogi Czytelniku, poruszają. Nie chcę w niniejszym blogu poruszać problemów teologii systematycznej czy dogmatyki. Pomimo to, warto czasami zastanowić się nad pozycją Biblii w naszym życiu.

poniedziałek, 3 marca 2008

Wielu jest powołanych - elementy analizy Mt 22,1-14

Ostatnio zastanawiałem się nad tekstem przypowieści Jezusa z Ewangelii Mateusza 22,1-14. Mam już takie schorzenie, które czytany fragment biblijny nakazuje mi analizować oraz zastanawiać się nad tym, jak mogło by wyglądać oparte na nim kazanie...
Kontekst:
Przypowieść jest zapisana w Ewangelii Mateusza (poczytaj koniecznie o samej Ewangelii, szczególnie o jej autorze i pierwotnych odbiorcach) oraz w nieco krótszej wersji u Łukasza (14,15-24).
Spróbujmy najpierw zestawić podobieństwa i różnice:

  1. Kontekst wydarzenia
    • U Mateusza są nim tłumy mieszkańców Jerozolimy oraz kapłani i faryzeusze, którzy "zastanawiali się jak Go schwytać" (Mt 21,46)
    • U Łukasza (Łk 14,15-24) przypowieść została opowiedziana w charakterystycznej dla tej Ewangelii sytuacji biesiadowania (u Łukasza Jezus często biesiaduje) w domu "przywódcy faryzeuszy" (Łk 14,1) - goście obserwowali Go, ale nie mamy wyraźnego zaznaczenia ich nieprzyjaznych wobec Jezusa zamiarów.
    • U Mateusza przypowieść jest wyłączną inicjatywą Jezusa.
    • U Łukasza przypowieść jest sprowokowana sytuacją (por. Łk 14,15)
  2. Przebieg wydarzeń
    • Bohaterem przypowieści u Mateusza jest król wzywający swe sługi na ucztę weselną syna. U Łukasza mowa jest o "pewnym człowieku", który przygotował wieczerzę.
    • U Łukasza mamy opisany szczegółowo przebieg zaproszenia i wymówki gości (Łk 14,17-20). Mateusz kwituje to jednym zdaniem: "nie chcieli przyjść" (Mt 22,3).
    • U Mateusza król postanawia zaproszenie ponowić. Skończyło się to zabiciem królewskich posłańców (Mt 22,4-6).
    • U Mateusza reakcją króla była surowa pomsta na mordercach i zaproszenie kogokolwiek "złych i dobrych" (Mt 22,9-10). Gniew jako reakcja na odrzucenie zaproszenia miało też miejsce u Łukasza, ale jedyną konsekwencją jest odrzucenie niegodnych i zaproszenie "ubogich i ułomnych, i ślepych, i chorych" (Łk 14,21).
    • Historia opowiedziana u Łukasza właściwie się już kończy. Miejsc jest jeszcze wiele, więc organizator uczty nakazuje sługom "przymuszać" kogo się tylko da. Tymczasem u Mateusza historia właściwie dopiero się rozkręca. Okazuje się, że wśród sproszonych "złych i dobrych" gości jeden nie ma odpowiedniej, "weselnej" szaty. Karą jest wyrzucenie w "ciemności zewnętrzne" (Mt 22,11-13).
  3. Konkluzja
    • Mateuszowa: "Albowiem wielu jest wezwanych, a mało wybranych"
    • Łukaszowa: "nikt z tych zaproszonych [którzy odrzucili zaproszenie] nie skosztuje mojej wieczerzy"
Różnice pomiędzy tekstami wskazywać nam powinny na inne znaczenie i inną główną myśl obu tekstów. O ile u Łukasza nacisk położony jest na odrzucających i Gospodarza, który wobec tego przygarnia rozmaitych niegodnych, to u Mateusza skupia się Jezus na owych dodatkowych zaproszonych. Jezus u Łukasza zdaje się wskazywać na Boga, który wobec odrzucenia ze strony wybranych (elit religijnych Izraela), przygarnia wszystkich odrzuconych przez społeczeństwo. U Mateusza przypowieść wydaje się być nieco bardziej złożona.
Historia opowiedziana przez Jezusa powinna być chyba interpretowana w kontekście wydarzeń historycznych. Możemy rozpoznać tutaj poszczególne osoby i wydarzenia dramatu:
  • "Król" oczywiście reprezentuje w przypowieści Boga.
  • posłannicy to zapewne prorocy, sam Jezus i być może apostołowie. Są odrzuceni i zabijani. Jezus kilkakrotnie u Mateusza nawiązuje do odrzucenia Bożych wysłanników przez naród Izraela (por. Mt 5,12; 10,5 i nn; 23,37).
  • "król wpadł w gniew, posłał swoje wojska, wytracił tych zabójców, a ich miasto spalił" (Mt 22,7) - słowa te wyglądają na nawiązanie do wydarzeń roku 70 - zdobycia Jerozolimy przez Tytusa. U Mateusza Jezus kilkakrotnie zapowiada zniszczenie Jerozolimy i świątyni (por. Mt 24,1-2.15-16).
  • "źli i dobrzy" zapraszani przez sługi królewskie to oczywiście ludzie słuchający ewangelii. W ich kontekście należy rozumieć epizod o wyrzuceniu niewłaściwie ubranego - nie wystarczy być zaproszonym, należy się stawić w odpowiednim porządku, by nie obrazić Króla.

Główna myśl tekstu, a więc jego idea egzegetyczna brzmi więc: "Uczestnikami królewskiej uczty mogą być wszyscy, którzy przyjęli zaproszenie i stawili się w weselnych szatach". Oczywiście ideą teologiczną będzie: "Uczestnikami uczty Baranka (prościej: zbawieni) mogą być ci, którzy przyjęli Boże zaproszenie (prościej: ewangelię, zwiastowanie) i właściwie się do niego przygotowali". Ideę tę łatwo później przekuć w główną myśl kazania. Wspaniałego kazania ewangelizacyjnego, w którym zakomunikujemy kilka dość podstawowych prawd o Bożym zbawieniu:
  • Bóg nie ograniczył zbawienia do wybranych
Szczerze mówiąc wybrani odrzucili swoje zbawienie. Słuchacze Jezusa (i Mateusza) myśleli w tym momencie głównie o religijnych elitach narodu Izraelskiego lub mieszkańcach Judei. Wyobraźcie sobie jednak jak bardzo atrakcyjny byłby dla wielu ludzi ten komunikat dzisiaj - ludzi zniechęconych do Kościoła i chrześcijaństwa. Czyż wielu tzw. religijnych ludzi, nawet duchownych w gruncie rzeczy nie odrzuca Jezusa? Bóg jednak nie interesuje się metryką chrztu, legitymacją duchownego czy chrześcijańską rodziną.
  • Bóg ofiarował swoje zbawienie wszystkim
Zaproszeni są nie tylko ludzie religijni i mili. Zaproszeni są wszyscy - dobrzy i źli. Jeśli wszyscy, to także i ty! Czyż ta wiadomość nie brzmi inaczej niż świętoszkowate hasła jakie słyszymy często w kościołach: "Bądź grzeczny", Bóg lubi "dobrych ludzi"? Bóg zaprasza wszystkich, "złych i dobrych".
  • Bóg pragnie tylko byś jego zbawienie docenił
Dlatego wymaga "weselnego stroju". Właściwej reakcji na łaskę, którą daje za darmo. Nie chodzi o to byś był dobry, a wtedy pójdziesz do Nieba. Chodzi o to, że Bóg już zaprosił Cię do Nieba i dlatego chciałby byś "był dobry". Bo:
Zbawieni możemy być wszyscy, jeśli tylko przyjęliśmy Boże zaproszenie i właściwie na nie odpowiedzieliśmy.